Do młynarza w Leboszowicach często przychodził utopek. Był to mężczyzna niskiego wzrostu, miał czerwone buty i czapkę. Młynarz dawał utopkowi coś do zjedzenia, czasem porozmawiali. Jednak, jeżeli młynarz był zajęty i nic mu nie dał, to utopek z zemsty robił różne psikusy: blokował koło młyńskie, podnosił lub opuszczał śluzę i na koło młyńskie szło za dużo lub za mało wody. Pewnego razu utopek nie zastał młynarza, a młynarzowa zamiast go ugościć, pogoniła szmatą. Utopek uciekł. Kiedy młynarz wrócił do domu, młynarzowa powiedziała, że przegoniła utopka na cztery wiatry. Młynarz złapał się za głowę, powiedział, że czeka ich nieszczęście, bo utopek na pewno się zemści. Nie czekali długo – w Bierawce utopiła się im córka.