Niedaleko Toszka wznosił się kiedyś wiatrak, do którego wszyscy przyjeżdżali po mąkę na żur. Ale młynarz nie miał łatwego życia. Nocami wciąż przychodził do niego pewien diabeł i płatał mu różne figle: a to rozdmuchał mąkę, a to worki przedziurawił, zawsze coś napsocił. Pewnego razu koło młyna przechodził Cygan z niedźwiedziem na łańcuchu. Cygan poprosił młynarza, żeby mógł przespać u niego jedną noc. Młynarz pozwolił, a Cygan zabrał ze sobą do izby również niedźwiedzia. Traf chciał, że właśnie tej nocy znowu zjawił się diabeł. Jak tylko otwarł okno, leżący pod nim niedźwiedź zaczął ryczeć i nagle ukazał się diabłu w oknie. Diabeł tak się przeląkł, że uciekł i nie pokazywał się przez calutki rok. Dopiero po tym czasie wrócił i zaraz na wstępie spytał młynarza, czy ma jeszcze tego strasznego kota. Sprytny młynarz powiedział, że owszem. Właśnie ostatnio kot okocił się i ma kilka młodych, które są jeszcze gorsze od tego starego. Od tego czasu diabeł już nigdy nie zjawiał się koło starego wiatraka, a ludzie długo jeszcze przychodzili do młynarza po mąkę na dobry śląski żur.